Ano własnie drugie podejście do zaproszeń było po roku znowu :)
wiem wiem mam refleks szachisty ;) no cóż tak bywa
Punktem zaczepienia były dwa śluby, jeden mojej przyjaciółki mieszkającej na codzien w Norwegii, a drugi szkolnej koleżanki
te zielone zaproszenia były dla Beaty:). Taki ładny papier znalazła ona sama jeszcze w Norwegii, razem ustaliłyśmy jak maja te zaproszenia wyglądać i staneło na topieniu laku i odciskaniu pieczęci.
Największy ubaw podobny był gdy osoby obdarowywane tymi zaproszeniami, chciały dostać się do środka tak aby nie naruszyć tych pieczęci ;) ( chyba za bardzo się podobały)
drugie zaproszeni były dla Anity. Chciała jak najbardziej proste i wybrała właśnie takie
później jeszcze były zaproszenia dla Szymka z okazji jego pierwszej Komunii Św.
i jeszcze kilka wzorów wg wskazówek pt "jak najtaniej" ;)
Chyba spełniły te kryterium bo kilka zostało wybranych ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz