piątek, 29 stycznia 2016

Kinder niespodzianki

Zagwozdkę miałam. Co by tu wymyślić w pudełku na 18 tkę?

No cóż , stanęło na kinder niespodziankach i to wcale nie tych czekoladowych










wtorek, 26 stycznia 2016

Jarmarcznie, jarmarkowo, jeszcze bożonarodzeniowo

Dzięki zaproszeniu Agencji Kreatywnej Blue Moon , Mysza miała okazję bawić na jarmarku bożonarodzeniowym w Wodzisławiu Śląskim.
Nie ukrywam - uciechy miałam mnóstwo.
Plusy. Jakie plusy?
- podstawowy i duży plus : władze Wodzisławia ustawiły na płycie rynku duży namiot , pod którym stały domki , w których prezentowano różne wyroby. Super pomysł. W czasie ulewy ludzie spacerowali sobie pod namiotem, wszelakie produkty nie niszczyły się od czynników atmosferycznych, a w czasie wiatru taki namiot dawał spore schronienie.
- fantastyczna organizacja imprez. Koncerty, konkursy, inscenizacja i festiwal moczki ( jak miło było patrzeć na ludzi tak tłoczących się do pań, które rozdawały hojnie nas śląski deser... HA i Mysza też miała okazję trzech różnych skosztować ;)
- fantastyczne osoby sprzedające poszczególne produkty. Codziennie rano człowiek był witany głośnym "Dzien dobryyyy", uśmiechami i żarcikami. Tak fantastycznej atmosfery dawno już nie spotkałam.
- całe mnóstwo przemiłych ludzi, którzy nas odwiedzali. Poczucie humoru wyjątkowo dopisywało w trakcie całego jarmarku.

Minusy?
- brak ławeczek pod namiotem , oprócz tylko jednego dnia, kiedy organizowana była wigilijka dla mieszkańców miasta. Moim zdaniem wystarczyło tylko z 6 szt aby osoby starsze, które bardzo chciały posłuchać koncertów, mogły usiąść. Przykro było patrzeć, gdy niejeden staruszek lub babunia ledwie trzymali się na swych schorowanych nogach , chcąc chłonąć tę atmosferę, a tu lipa, klapa. Praktycznie 99% z nich dreptało powolutku w stronę swoich domów
- bardzo zaskoczyły mnie panie z Radlińskiego Rękodzieła swoim uporem i zawziętością, a mówiąc więcej nawet złośliwością. Zaskoczyły, niezbyt przyjemnie , bardzo dużo ludzi. Zwykłe przywitanie i chęć krótkiej rozmowy , skończyła się ponurym kiwnięciem głowy, i krzywym patrzeniem .... hmm być może panie myślały, że jakieś "podchody" robimy, lub chcemy sprawdzić jakie mają ceny i mieć lepsze od nich ? Nie wiem. Nikt inny w ten sposób się nie zachowywał. Co wiecej, panie z sąsiednich domków odsyłały  swoich klientów do sąsiadów i polecały gorąco ich produkty, gdy wiedziały, ze klient szuka czegoś, czego one nie mają u siebie, a natomiast sąsiad oferuje. Panie owe również albo nie przeczytały umowy na wynajem domku lub tez zrobiły to zbyt pobieżnie i nie wpuściły do środka pań z koła gospodyń wiejskich, z którymi w dniu festiwalu moczki miały owy domek dzielić.
No cóż to był tylko jednodniowy wątek i na szczęście nie zakłócił całego jarmarku

Cały jarmark? Bardzo pozytywny. Niezrównana "farelka" Agencji ratowała nam zmarznięte nogi :). Zakupione u sąsiadku góralki, wełniane rękawiczki , umilały mi czytanie książek, a mój kochany kocyk w sowy nie pozwalał 4 literkom przymarznąć do krzesełka:)

Dobra teraz kilka zdjęć. Najpierw te najgorszej jakości, bo z tel

O proszę jaka uśmiechnięta Blue Moon :) i zadowolona oczywiście
 taki mały widok na domki chwilę po otwarciu jarmarku

 wieczorem robiło się bardzo nastrojowo

kiedy mocno w ciągu dnia powiało, każdy chował się za czym mógł, w moim wypadku za choinkami ;P

wieczorem można było bardziej wyjrzeć na świat :)


gdy się człowiek chował, to nawet pracował i tworzył nowe rzeczy

prezentacja własna też musi być

 jak to powiedziała Tereska ( ten słodziak pośrodku) - jarmarkowe kapturzyce
 pajda chleba ze smalcem i jarmarkowy słodziak :) czyli Tereska, dzięki jej zmarzniętym dloniom i nogom , mogłyśmy wielokrotnie sobie ciekawe rozmowy prowadzić i herbatkę wypić w miłym towarzystwie
jeszcze kilka zdjęć skopiowanych z sieci
w dniu festiwalu moczki było bardzo tłoczno

żeby nie było .... w lewej ręce trzymam kubeczek z moczką ;) prawa dzierży łyżeczkę :D

inscenizacja spalonego Wodzisławia bardzo się podobała



stroje z wieku XIX również robiły furorę



tak , powtórzę się , było bardzo miło