środa, 24 lutego 2016

Jajka, wszędzie widzę jajka

Jakby nie liczyć, jakby nie patrzeć, święta wielkanocne są już bardzo blisko.
Roboty Mysza ma w huk, a czasu w malutkie bum.
W tym wszystkim natchnęło mnie. Ja, przedstawiciel "gryzoni", miałam natchnienie do pracy.
Wooooow .
W głowie umyśliło mi się cięcie cieniutkich gałązek brzozy i próba ich zwinięcia.
Wyjrzało słoneczko zza chmur, a Mysza plackiem leży. Gorączka mnie zmogła.
Wyleczyłam się i nastały dni paskudne. Zimne, mokre, szare, bardziej niż bure.
Czy ja się poddam takiej paskudnej aurze? No oczywiście, że nie. Uzbrojona w tępy sekator i klapki na nogach , poszłam do cioci rabować gałązki.
Że skarpetki były do wykręcania to było do przewidzenia, ale kurtka również poddała się tym ilościom deszczu ze śniegiem i też przemokła.
Łoj zimno było, ale gałęzie miałam.
Bajzel w domu też.
Pół dnia próbowałam coś uzwijać. Łatwo to tylko w głowie wyglądało.
Później dorwałam pistolet do kleju. Swoim sposobem oczywiście spowodowałam spięcie , spaliłam przedłużacz, a pistolet szlag trafił totalny.
Nooooo zdolna jestem...
Moja fantastyczna sąsiadka poratowała mnie dzisiaj swoim pistoletem i ostatni jajeczny w pełni wianek, mogłam zrobić i bajzel posprzątać ( po drodze tez zaliczyć jeden dodatkowy otwór w palcu... pamiętajcie klej na gorąco jest naprawdę ... gorący ;) )

No dobrze poniżej moje wypociny










Teraz czas, na nazbieranie pieniążków na nowy pistolet ;)

piątek, 19 lutego 2016

SH i podusia

Kocham recykling i to każdy wie od dawien dawna. Pan Połówka również uwielbia szaleństwa w tym temacie, jednak zakres naszych prac nieco się różni.
On zazwyczaj coś buduje.
Ja .... no ja coś tam sobie w kącie moim robię, ... albo przynajmniej stwarzam takie wrażenie.
Dobry rok temu zachciało mi się podusi, która by miała poszewkę zrobioną na drutach.
Moja cudowna znajoma Magda , była nawet chętna mi takową wykonać. Ja się jednak tak znam na włóczkach , jak na fizyce jądrowej.
Włóczki jeszcze nie kupiłam. Wczoraj natomiast byłam w SH. Trafiłam na jakieś czyszczenie magazynu, a przynajmniej tak ogromna zawieszka na drzwiach głosiła.
Początkowo bałam się wejść, pomyślałam, że poczęstują mnie jakimś mopem i wiadrem , a potem zagonią do roboty, albo gorzej ... będą kazali pająki z kątów wyganiać....
No ale w tym wieku trzeba min odwagi mieć.....
Tadaaaam , jestem w środku. Co tam się nie wyrabia, sceny rodem " do Lidla rzucili kurtki pikowane"
I w tym momencie widzę ją ( albo jego ?) . Te coś co to nigdy nie wiem czy jest kamizelką czy sweterkiem. Ma warkocze, ach warkocze.
No przecież jeśli te warkocze , grosze kosztują, to po co ja będę męczyć Madzi rączki ? Ona niech je szanuje na swoje cudowne chusty ( zresztą sami oceńcie na jej blogu ===>tutaj) .
Zakupiłam. W domu wyprałam, wysuszyłam, ... pocięłam
Mam podusię :D
haaaa ale się cięszę :)
 Najpierw pokaże co zostało z tego niby sweterka
Dosłownie w 15 min później była już poduszeczka ( łącznie z szyciem i wypychaniem wsadu)

Taka mała poduszka, a tyle radochy ;)

wtorek, 16 lutego 2016

Wypchaj się

Króliki z Burdy siedzą na półce, teraz przeszukiwałam po trochu niezmierzone przestrzenie internetu.
Kilka wykrojów sobie wydrukowałam
Chyba każdy widział już te twory, na przeróżnych stronach i u przeróżnych twórców.
Zabawa z nimi jest bardzo wciągająca. Siedzę, szyję i wypycham i brzuchy :)
Postanowiłam sobie powiększyć wykroje i pierwsze dumne kocisko ma 53 cm długości


Ślimaczki zrobiłam w dwóch rozmiarach , tak samo jak zajączki







Później powstała, jakże modna ostatnimi czasy, sówka, za nią konik i kotek



Chwilowo to wszystko, ale ta zabawa podoba mi się coraz bardziej :)

wtorek, 9 lutego 2016

Blue i Piegus

Po króliku kłapouchym nabrałam ochoty na kolejne.
Miękkie są, przytulaśnie są, idealnie wypełniają ramiona, a nawet sprawdzają sie jako wyborne towarzystwo dla .... królika :)
Nasza Balbina cały czas zaczepia owe towarzystwo i próbuje nawiązać kontakt.







czwartek, 4 lutego 2016

Królik jakby kłapouchy

Kotkowo i króliczo u mnie jakoś.
Na zdjęcia dostał się jak do tej pory jeden twór -królik.... uszy mu oklapły, ale grunt, że są.
Poziomką został "ochrzczony" i tak siedzi i czeka, aż dotrze do nowej właścicielki.

Skąd pomysł na takiego kłapouchego? Ano z Burdy. Tam wykrój znalazłam :)