piątek, 19 lutego 2016

SH i podusia

Kocham recykling i to każdy wie od dawien dawna. Pan Połówka również uwielbia szaleństwa w tym temacie, jednak zakres naszych prac nieco się różni.
On zazwyczaj coś buduje.
Ja .... no ja coś tam sobie w kącie moim robię, ... albo przynajmniej stwarzam takie wrażenie.
Dobry rok temu zachciało mi się podusi, która by miała poszewkę zrobioną na drutach.
Moja cudowna znajoma Magda , była nawet chętna mi takową wykonać. Ja się jednak tak znam na włóczkach , jak na fizyce jądrowej.
Włóczki jeszcze nie kupiłam. Wczoraj natomiast byłam w SH. Trafiłam na jakieś czyszczenie magazynu, a przynajmniej tak ogromna zawieszka na drzwiach głosiła.
Początkowo bałam się wejść, pomyślałam, że poczęstują mnie jakimś mopem i wiadrem , a potem zagonią do roboty, albo gorzej ... będą kazali pająki z kątów wyganiać....
No ale w tym wieku trzeba min odwagi mieć.....
Tadaaaam , jestem w środku. Co tam się nie wyrabia, sceny rodem " do Lidla rzucili kurtki pikowane"
I w tym momencie widzę ją ( albo jego ?) . Te coś co to nigdy nie wiem czy jest kamizelką czy sweterkiem. Ma warkocze, ach warkocze.
No przecież jeśli te warkocze , grosze kosztują, to po co ja będę męczyć Madzi rączki ? Ona niech je szanuje na swoje cudowne chusty ( zresztą sami oceńcie na jej blogu ===>tutaj) .
Zakupiłam. W domu wyprałam, wysuszyłam, ... pocięłam
Mam podusię :D
haaaa ale się cięszę :)
 Najpierw pokaże co zostało z tego niby sweterka
Dosłownie w 15 min później była już poduszeczka ( łącznie z szyciem i wypychaniem wsadu)

Taka mała poduszka, a tyle radochy ;)

1 komentarz: