czwartek, 9 lipca 2015

Prądu brak

Szalała burza... nawałnica?
yyy nie wiem co to było, ale "ciekawie" było. Fruwały gałęzie, fruwały drzewa, kotem zamiotło przez podwórko, ale udało się sierściuchowi schować w bezpieczne miejsce.
Szalało , szalało i kable pozrywało. Prądu nie było , więc znowu człowiek sobie uzmysłowił na ile jest od niego uzależniony. Toż blender nie zadziała, pralka kręcić się nie chce, net, mój kochany net był kaput....
Obstawiał już poważnie pomysł wyciągnięcia starego roweru z piwnicy, podłączenia  dynamo i próbydo piekarnika.
Byłoby dwa w jednym , obiad dla familii i jędrny tyłek.
Ostało mi się na ułożeniu 4 liter na podusi, na podłodze i na użyciu nożyczek.
Nic nie podejrzewająca bawełniana dzianina, padła moim łupem

Jeden naszyjnik udało mi się pstryknąć
Jeszcze w niedzielę było natomiast słonecznie i miło :) Nawet Cafe Emilia było otwarte
Kawusia wprost z pontonu była serwowana ;)
Nawet Balbina zastanawiała się czy skusić się na takie delicje
Zrezygnowała jednak widząc ile osób w tej Cafeterii wyśmienitej już gustuje ;)



1 komentarz:

  1. O widzisz, nie jest tak źle. Miałaś czas na inne rzeczy. I dobrze, że już wróciłaś😊

    OdpowiedzUsuń