sobota, 25 sierpnia 2012

hot-dogi i różyczki :)

Wszystko jadalne :)
Dziewczynki z tatusiem na czele uprosiły dziś na kolację "hot-dogi" zwane w sieci pod nazwą zawijaski w cieście drożdżowym.
Dzieci sobie nazwę wymyśliły odpowiednią do wyglądu. Na porcję ciacha zazwyczaj schodzi nam kilogram parówek, a ciasta jeszcze zostaje. Dziś tak pięknie nam wyrosło, że trzeba było uruchomić wyobraźnię. Znalazłam w lodówce szyneczkę, pokroiłam plasterki na pół i utworzyłam rózyczki, a że ciacha nadal zostało a szkoda było wyrzucić to jeszcze rózyczki serowe zrobiliśmy.
Do tego wszystkiego nasz tatuś wykonał swój popisowy sosik czosnkowy i nic innego nam nie trzeba było na kolację. Tak szybko znikało z talerzy, że nikt nie pomyślał np o czymś takim jak sałatka.



5 komentarzy:

  1. Urocze te Wasze pociechy :) I twory rekodzielnicze mniam :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Myszko - na mnie też tak jeszcze niektórzy mówią;) Zwłaszcza moi rodzice:) Super te zawijaski - nie znałam ich, muszę koniecznie poszukać w sieci - szkoda, że nie zamieściłaś przepisu Pozdrówki:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zero problemu z przepisem :)
      Nie wiedziałam, że ktoś będzie chciał :)

      Usuń
  3. Smakowicie wygląda Wasza kolacja!

    A córcie widać, że zadowolone z efektów!

    OdpowiedzUsuń